Kolos na glinianych nogach czy wielkie imperium, które przetrwało tyranię caratu? Jaką Rosję ujrzał Ryszard Kapuściński w jednym z najbardziej dla niej przełomowych momentów historycznych? „Imperium” jak wszystkie książki Kapuścińskiego ma swoją historię i, jak niektóre z nich, jest efektem zupełnie innego zamysłu. W latach 80. pisarz planował stworzyć trylogię o wielkich dyktatorach Etiopii, Iranu i Ugandy. Pierwszym tomem miał być „Cesarz”, drugim „Szachinszach”, trzecim „Amin”. To właśnie ten ostatni utwór stał się projektem początkowym książki, która – obecnie znana na całym świecie jako „Imperium” – zdobyła miano jednej z najwybitniejszych w dorobku polskiego reportera. Gdy Kapuściński jeździł po ZSRR i zbierał materiały do opowieści o represyjnym reżimie Idziego Amina, rozpoczęła się pierestrojka. Nagle stało się jasne, że zapoczątkowana przez Michaiła Gorbaczowa polityczno-społeczno-gospodarczarewolucja to nieporównywalnie ważniejszy temat niż rządy ugandyjskiego dyktatora. Kapuściński przyglądał się zachodzącym zmianom z uwagą: obserwował upadek Soboru Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, badał historię powstawania drogi między Jakuckiem i Magadanem, podróżował razem z Rosjanami transsyberyjską koleją, odwiedzał środkowoazjatyckie republiki: Gruzję, Armenię, Turkmenistan. W ten sposób, wiedziony pasją i intuicją, stworzył obraz Związku Radzieckiego w jednym z najważniejszych i najbardziej przełomowych dla niego momentów.
Reportaż Ryszarda Kapuścińskiego którego tematem jest tytułowe Imperium, czyli Związek Radziecki. Autor na stronicach książki zapisuje swoje spostrzeżenia i odczucia z podróży po rozpadającym się totalitarnym państwie. Co przyjemne skupia się na peryferiach, mamy więc okazję poczuć klimat nie tylko Moskwy czy Sankt Petersburga, ale także Kaukazu, Kołymy, czy mroźnej Workuty. Treść książki przemawia do wyobraźni.
bookworm
2013-04-01
Nie ma już Imperium, którego zresztą rozpad opisywał Kapuściński 20 lat temu, choć na Białorusi, od której zaczyna swój reportaż, czas jakby stanął, a może nawet trochę się cofnął... W Workucie, gdy sprawdzam...Czytaj całą recenzję