"Koniec świata w Breslau" Marka Krajewskiego, rozgrywający się we Wrocławiu lat 20., to nie tylko doskonale skonstruowany, trzymający w napięciu, mroczny kryminał. Tropiąc wyjątkowo okrutnego seryjnego mordercę, o niepojętych wydawałoby się motywach, zanurzamy się razem z Mockiem, sfrustrowanym alkoholikiem, ale i błyskotliwym śledczym, w odtworzony z pietyzmem labirynt często nieistniejących już przedwojennych ulic. Breslau lat 20. to luksusowe sklepy, arystokratyczne pałace, sale koncertowe i kasyna, a także podejrzane knajpy, niebezpieczne zaułki, brudne kamienice, w których czai się nędza i występek. Koniec świata w Breslau to także galeria przywołanych do życia, barwnych postaci ówczesnych wrocławian - niemieckich arystokratów, śląskich rzemieślników, żydowskich kupców.
Książkę czytałem na kindlu i aż musiałem wejść na lubimyczytać sprawdzić ile ta książka ma stron. Dłużyła mi się niesamowicie, a ma 288 stron. W teorii seria o Mocku ma wszystko co lubię: kryminał, charakterystyka głównego bohatera, akcja dziejąca się w przeszłości no i wisienka na torcie, czyli akcja dziejąca się w moim mieście, w tym tomie był nawet wątek na ulicy, na której mieszkałem. Więc nie wiem jakim cudem, ale totalnie się przy niej wynudziłem i wymęczyłem. Dałem drugą szansę po niewiele...Czytaj całą recenzję
Dziadekmietek
2016-05-01
Ocena:
7 / 10
Będący na łożu śmierci były radca kryminalny Eberhard Mock spowiada się z grzechów, które popełnił ponad 30 lat wcześniej, a których nie wyznał wcześniej nikomu. Powracamy zatem do przedwojennego Wrocławia (a właściwie Breslau), którym wstrząsnęła seria brutalnych morderstw. Okoliczności zbrodni zdają się potwierdzać, że istotnie, ten świat skazany jest już tylko na zagładę, a w dodatku życie osobiste odpowiedzialnego za rozwiązanie zagadki policjanta powoli zmierza ku ruinie.