To zdarzyło się naprawdę. W pogodną noc, w czerwcu 2005 roku, czterech komandosów z elitarnej amerykańskiej jednostki Navy SEALs opuściło bazę w północnym Afganistanie. Ruszyli w kierunku małej wioski w pobliżu granicy z Pakistanem. Misja: schwytać bądź zlikwidować jednego z przywódców al-Kaidy. Przed upływem dwudziestu czterech godzin trzech straciło życie. Operacja Czerwone Skrzydło uchodzi za największą porażkę w kilkudziesięcioletniej historii Navy SEALs. W akcji oprócz trzech SEALsów walczących nad wioską, zginęło także 16 innych żołnierzy, którzy pospieszyli z pomocą. Przetrwał tylko jeden - Marcus Luttrell. Wycieńczony, ranny, załamany, nękany halucynacjami dostał schronienie w afgańskiej wiosce otoczonej przez talibów. Jak uszedł z życiem? Jeden z najbardziej pasjonujących i wzruszających opisów bohaterstwa, jakie znamy z pól bitewnych w Afganistanie i Iraku. Zdumiewająca historia... ocalenia. Houston Chronicle.
Wykreślając frazy a la "Jestem Amerykaninem", "Jestem foką", "Jestem z SEAL", "Jestem z Teksasu" i tak dalej to książka liczyłaby 100 stron i dałoby się to czytać. A jest warto, gdyż mamy opis operacji "Red Wings" i opis przeżyć jedynego ocalonego. Piszę przeżyć, gdyż trochę spędził czasu w wiosce i parę razy nachodzili go Talibowie. Tak sobie.