Czy ta książka nie jest przypadkiem napisana dla przyjaciół i znajomych szanownych autorów? A może jest jeszcze gorzej - panowie Makłowicz i Mancewicz napisali ją wyłącznie dla siebie? Jeżeli tak, to dotarcie z nią do najszerszych mas czytelniczych nie będzie możliwe. Przewodnik subiektywny kupi zatem tylko wąska i wyspecjalizowana grupa. Dlatego książkę tę trzeba mieć w domu i jako curiosum, i jako znak zwyrodnienia autorów, nie liczących się z ogólnym zapotrzebowaniem.Serwuje się Kraków od kuchni. Nic dziwnego, skoro Makłowicz to ten od Podróży kulinarnych (TVP 2), miłośnik gastronomii i bywalec szynków, a Mancewicz w niczym mu nie ustępuje. Nawet przewyższa wzrostem. Te dwie figury narysowane przez Andrzeja Zarębę (ilustratora krakowskiego dodatku „Gazety Wyborczej”) już jako dwie figurki oprowadzają po krakowskich lokalach, noclegowniach i tajemniczych zaułkach, utrzymując, jakoby Kraków... pełen był duchów przeszłości i ciągle inspirował nienawykłych do jego piękna przybyszy. W tę książkę włamano plany, wyciągające na wędrówki tropem restauracji, kawiarni i hoteli. Osobne szpalty poświęcono sławnym ludziom, którzy niegdyś w Krakowie bawili, i temu, co z tego wynikło. Miejsca, które warto odwiedzić, rozpościerają się na pięknej, akwarelowej mapie wsuwanej pod okładkę tego niecodziennego druku.Tagi: kuchnia przewodnik Historia
Trzydziestoośmioletni Makłowicz w 2001 roku zabiera nas w spacer po Krakowie w granicach pierwszej obwodnicy, po kawiarenkach i knajpach, które można było wówczas zliczyć na palcach dwóch par dłoni, na przykład korzystając z tych Stanisława Mancewicza, który współtworzył ów przewodnik. Książka naturalnie jest mocno nieaktualna, ale może stanowić ciekawy dokument historyczny dla ludzi znajdujących rozkosz w czytaniu książek z regału z napisem Cracoviana. Najlepsze polskie miasto w tamtym czasie było...Czytaj całą recenzję
wytrzzeszcz
2020-07-13
Ocena:
8 / 10
Mapa Cieni jest zbiorem 16 nawiedzonych miejsc będących w czymś co można nazwać aglomeracją Krakowską Każdy rozdział to inne miejsce a za tym idzie inna historia. Najpierw jest nam przedstawianie miejsce, takim jakie jest dziś widziane, wspomina się dawne wydarzenia i tworzy obraz w głowie czytelnika który pozwoli mu zobaczyć gdzie jesteśmy. Niestety by chronić te miejsca przed zadeptaniem książka jest pozbawiona zdjęć. No są pewne zasady w # urbex nie?